Po tym jak odpuściłem Yogykartę (a nie było łatwo mi stamtąd wyjechać) przyszedł czas na wulkan Bromo.
Popijając Jawajską herbatę (kurde nie wiem co oni tam dodają ale jest przepyszna) czekałem na autobus…
Jak dojechać – Wulkan Bromo
W miejscowości Probolinggo ( bo najpierw tam trzeba się dostać autobusem) tuż obok dworca autobusowego ( po lewej stronie od wejścia) znajduje się mały niepozorny przystanek busów.
-kiedy godzina odjazdu? (pytam kierowcę) -jak będzie pełny. – Usłyszałem.
Takie realia Indonezyjskiej prowincji. Czasem trzeba trochę poczekać, w moim przypadku spędziłem tam prawie pół dnia 😉 Ale jedną z zalet mojej podróży jest to, że nigdzie mi się nie spieszy. Więc bez stresu… 😀
Koszt jest do negocjacji i zależny od ilości pasażerów. Jeśli jest więcej ludzi to płaci się mniej, jeśli jesteś w małej grupie płacisz więcej.
W międzyczasie poznałem na przystanku Niemca, którzy jechał w to samo miejsce. Był spoko gościem więc postanowiliśmy wybrać się na górską wędrówkę razem. Namawiał mnie, żeby w nocy pójść na punkt widokowy z którego jest doskonały widok na wschód słońca. I namówił! Szliśmy około 2 godzin z latarkami w rękach. Wysokość ponad 2000 m.n.p.m więc nie było za ciepło. Mijały nas jeepy z turystami, którym nie bardzo chce się trochę wysilić żeby coś zobaczyć…
Miejscami było stromo i musieliśmy się kilka razy zatrzymać by złapać powietrze… Naszczęście nie tylko ja miałem zadyszkę. (więc honor naszego kraju uratowany 😉
Gdy wkońcu dotarliśmy na miejsce garstka ludzi już wyczekiwała pierwszych widoków… Nie jest to jakiś wielki wyczyn ale trzeba zabrać ze sobą latarkę i ciepłe ubrania. Na tej wysokości szczególnie rano przydaje się czapka i co najmniej jakiś ciepły polar.
Tutaj mapka z punktem widokowym na który weszliśmy i jeśli wybierasz się zobaczyć wulkan Bromo to polecam Ci tam wejść na własną rękę.
Po kilkunastu minutach ognista kula zaczęła się wyłaniać z poza chmur, rzucając światło na wulkany…
Gdy już nacieszyliśmy oczy, przyszedł czas na dalszą wędrówkę tym razem bliżej wulkanu, a dokładniej na jego szczyt, żeby zobaczyć krater. Dźwięk jaki wydobywa się z wnętrza jest nie do opisania! Wulkan głośno mruczy wyrzucają przy tym kłęby dymu, w powietrzu czuć siarkę…
Chyba najbardziej spektakularne i zachwycające miejsce jakie widziałem w Indonezji!!! Jedno z miejsc, które nie rozczarowuje, mało tego w rzeczywiści jest znacznie piękniejsze i bardziej niesamowite niż w wyobrażeniach, zdjęciach, czy na filmach. Po prostu krajobraz zawierający dech w piersiach!
PS. Przy zejściu z punktu widokowego już na terenie tej niecki w jakiej znajduje się Wulkan Bromo zatrzymał nas strażnik parku narodowego i musieliśmy kupić bilety – około 220 000 IDR.
Tagi: Indonezja