Gdyby pozwalało na to Polskie prawo poddałbym torturom pomysłodawców postawienia restauracji McDonald’s przy ulicy, którą codziennie jeżdżę do pracy.
Najpierw przywiązałbym ich do krzeseł. Później to coś co smakuje jak by było robione ze szlamu w rurach kanalizacyjnych a oni nazywają serem, wsadzałbym im do ust. Napychałbym ich do momentu gdy każdy wymiotował by na podłogę co nastąpiło by pewnie dość szybko bo ser ten smakuje okropnie. Roześmiałbym się szyderczo ( ho ho hooooo ) jak nasz prezydent Komorowski i wyciągnął frytki. Ponoć zrobione są z ziemniaków w proszku ale smakują jak gips zmieszany z mąką z dodatkiem bawełny do polepszenia konsystencji. Równie dobrze mógłbym im kazać zjadać swoje krawaty posypując je gładzą szpachlową. Na koniec każdy dostał by po kubku błota z drogi dojazdowej na budowę autostrady a4. Pewnie byli by zaskoczeni że ich kawa smakuje identycznie!
Tak! Byłbym maksymalnie brutalny. Tak brutalny jak Hanibal Lecter w Milczeniu owiec. Tak brutalny jak ludzie z McDonald’s są brutalni dla mojego żołądka gdy jadę codziennie do pracy. Lubię dłużej pospać więc to logiczne że nie mam czasu jeść śniadania. Gdy mijam tą nieszczęsną restaurację nagle, niespodziewanie wpadam w chmurę jakiegoś obłędnego zapachu. Po chwili stoję już zahipnotyzowany przed kasą i zamawiam McWrapa z tymi ich gumowymi pieczarkami w zestawie z małym kubkiem błota. Nie zdziwiłbym się wcale gdyby oni specjalnie rozpylali ten zapach w powietrzu. Hipnoza mija gdy oddalam się o kilka set metrów od Maka i wtedy dostaje wyrzuty sumienia oraz głośnio przeklinam ” Kurwa! przecież obiecałem sobie że nie będę tego jadł”. I tak jest prawie codziennie. Tym sposobem moje postanowienia zdrowego odżywania i dbania o sylwetkę codziennie są niszczone przez kilku gości, którzy postanowili postawić akurat w tym miejscu swoją przydrożną knajpę. A Pani Zofia, która sprzedaje prze smaczne, tanie kanapki własnej roboty w sklepiku obok mojego biura, ledwo wiąże koniec z końcem bo tacy jak ja ulegają tej dziwnej hipnozie.
Ten cały marketing i PR jest straszny. Wydaje nam się, że to nas nie dotyczy ale nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo te wszystkie korporacje piorą nam mózgi używając psychologicznych sztuczek, manipulacji, hipnozy, i Bóg wie czego jeszcze. Nie mają jakichkolwiek zahamowań. O ile dorosła osoba potrafi się oprzeć manipulacji o tyle dzieci łykają to bardzo szybko i to dlatego bombarduje się je setkami reklam od samego dzieciństwa. Wszystko po to by w ich głowach stworzyć styl życia McDonald’s, na stałe zryć im berety. Te osoby mimo, że to żarcie jest wysoce kaloryczne, drogie i w gruncie rzeczy ohydne, będą to zażerać aż do momentu gdy ich żyły zatka smalec. Gdy widzę tabuny dzieci, nadciągających grupami pod nadzorem swoich nauczycieli, mam ochotę się poświęcić i ich wszystkich obrzygać. I to tak, żeby dostali traumy na całe życie i z daleka omijali tą spelunę zwaną restauracją.
Oficjalnie oświadczam nie tykać tego żarcia!