Bali mnie nie rozczarowało.
Ale tylko dlatego, że wcześniej poznałem ludzi, którzy tam byli i mnie ostrzegali żebym nie miał zbyt dużych oczekiwań… A przynajmniej w kwestii „rajskich plaż”.
Bali to jest miejsce tak popularne i modne, że stało się moim zdaniem tej popularności ofiarą. Może i z 15 lat temu było tam sielsko i spokojnie… Ale dzisiaj z samolotu wysypuje się codziennie grupa młodych głównie Australijskich imprezowiczów, którzy korzystając z weekendu albo urlopu jadą się na Bali po prostu się zabawić czyli konkretnie nachlać. Nie wiadomo czemu wszyscy kierują się na południe ( Kuta, najbardziej popularne miejsce) gdzie jest mnóstwo głośnych dyskotek z muzyką techno, a głośne krzyki pijanych imprezowiczów to norma.
Ceny, jakieś 2, może nawet czasem 3 razy większe niż na sąsiedniej wyspie Jawie, no bo powiedzmy sobie szczerze, Australijczycy to nie są ludzie biedni, więc lokalni mogli sobie pozwolić na podwyżki. Plaże, nad Bałtykiem są moim zdaniem dużo piękniejsze niż na Bali. Gdybym przyjechał tutaj specjalnie tylko na tę wyspę i z oczekiwaniem na „rajskie” widoki to zapewne był bym srogo zawiedziony.
Ale mimo wszystko nie żałuję, spędzonego na tej wyspie czasu, bo zrobiłem coś co się zawsze sprawdza… Wypożyczałem skuter i pojechałem w miejsca mniej turystyczne gdzie jeszcze lokalna muzyka albo śpiew ze świątyń nie został zagłuszony przez techno z dyskoteki. Pojechałem do wioski która znajduje się w kraterze (nie czynnego) wulkanu. Miazga, turyści tam raczej nie zaglądają więc ludzie z sercem na tacy i szczerym uśmiechem na twarzy. Wybrałem się też na tarasy ryżowe, odwiedziłem kilka mniej turystycznych miejscowości oraz na koniec do Ubud. To jest miasteczko, które mimo zalewu turystami ma dość sporo lokalnej kultury do zaoferowania. Jakimś cudem się opiera… Jest tam wiele miejsc z rzeźbami, (udało mi się spotkać fachowców przy swojej pracy, wykonywali piękne zdobienia, których na Bali pełno). Wybrałem się też na pokaz tradycyjnego balijskiego tańca, który robi wrażenie swoją ekspresją. Miny tancerzy czasami są przerażające 😉 Zobaczyłem park pełen małp… Poznałem też Balijczyka, który Kutę (czyli najbardziej turystyczne imprezowe miejsce) określił „odbytem” wyspy 😉 hahaha Także, sami mieszkańcy widać nie mają o tym co tam się dzieje najlepszego zdania 😉
Trochę to smutne, że zachód musi niszczyć i zmieniać pod siebie wszystko co napotka… Że w popularnych miejscach na Bali łatwiej znaleźć pizze, burgera albo angielskie śniadanie niż lokalną kuchnię. Mam jednak nadzieję, że niezwykłe miejsca będą się bronić jak najdłużej i znajdą się młodzi, którzy z dumą w przyszłości będą dobre tradycje i zwyczaje utrwalać 🙂 🙂 Świat jest piękny bo różnorodny!! Miłego dnia!
Tagi: Indonezja