To może coś na temat kuchni. Zjadłem zebrę. To znaczy nie całą, tylko jej część. A dokładniej taki mały szaszłyk. :p Mam wyrzuty sumienia bo od dziecka lubiłem zebry, to takie miłe zwierze. Ale ktoś ubił i co… miało się zmarnować? 😉 Mięso jest bardzo delikatne, coś pomiędzy cielęnciną i kurczakiem. Serwują tu to jako przysmak i nikogo specjalnie nie dziwi, że zebrę się je. Mają tu też np. kiełbasę ze strusia ale jej jeszcze nie próbowałem. Można też zamówić steka z antylopy i jest też duży wybór owoców morza np. kalmary, ostrygi itp. A tak poza tym to dużo tutaj kuchni angielskiej i amerykańskiej jak przystało na byłą kolonię brytyjską. Bardzo popularne jest tu wino (dużo bardziej niż piwo). Są nawet wycieczki gdzie zwiedza się winnice a w cenie jest degustacja miejscowego trunku. Wino z RPA można też kupić w Polsce i polecam bo jest całkiem dobre 🙂
PS. Pani w knajpie gdzie jadłem twierdziła że kalmary to ryby. 😀 Ja tam się znam ale chyba coś się jej pomyliło
Tagi: RPA
