Ciąg dalszy mojej przygody z Czarnogórą…
Kotor
Idąc za poradą znajomych wstaje wcześnie rano i udaje się na dworzec Czarnogórskiego odpowiednika PKS. Jest 7 rano a na dworze już zaczyna robić się gorąco. „Autobuska Stanica” -bo tak mówią tutaj na dworzec, miło mnie zaskakuje. Jest czysto, kasjerzy szybko obsługują, dworzec jest obrośnięty bluszczem a obok poczekalni jest bar z mini zoo, gdzie przechadzają się kozy, króliki i pawie. Po zakupie biletu można przejść przez bramki dające dostęp do peronów. Ciekawe rozwiązanie, zapobiegające temu by nikt niepowołany się tam nie kręcił. Ahh Dlaczego w naszym kraju dworce PKS nie mają takich pomysłowych rozwiązań. 😉
Zapakowanym po brzegi autobusem ( gdzie jedzie kierowca i konduktor) docieram do Kotoru. Moją uwagę szybko zwracają mury miejskie wybudowane na górskich zboczach oraz zatoka Kotorska ( Boka Kotorska) gdzie cumują dwa olbrzymie statki wycieczkowe. Jak się dowiaduje, przypłynęło nimi masę angielskich turystów. Zatoka Kotorska otoczona z trzech stron wysokimi górami, posiada cechy norweskich fiordów stąd jest nazywana fiordami południa europy. Widoki muszę przyznać – zapierają dech w piersiach.
Sam Kotor jest najlepiej zachowanym średniowiecznym miastem w południowo-wschodniej europie. Zabytkowa starówka jest pełna starych kamieniczek, wąskich uliczek i sklepików z pamiątkami. Uwagę zwracają wierze zegarowe i cerkiew. Całe miasto otoczone jest murami, które prowadzą kilkaset metrów po stromym zboczu. I tutaj widoki są zdecydowanie najciekawsze bo Kotor z góry robi naprawdę niezłe wrażenie. Nic dziwnego, że na szczycie zmęczeni wejściem turyści pstrykają zdjęcie za zdjęciem.
W centrum starego miasta można zobaczyć tańczące ludowe tańce Czarnogórców. W drodze na najwyższy punt muru obronnego ( co mnie zaskoczyło) spotkać dobrze mówiących po angielsku miejscowych sprzedających wodę. Kilkaset metrów w górę stromymi schodami robi swoje 😉 Widać liniowce z angielskimi turystami wymusiły na miejscowych naukę tego języka. W przeciwieństwie do Budvy w Kotorze można było się dogadać podstawowym angielskim niemalże wszędzie.
Kotor to świetne miejsce, z nie zwykłymi widokami i świetnym staromiejskim klimatem. Uwierzcie, że lokalne potrawy jedzone w restauracji na murze miejskim smakują naprawdę wyjątkowo.
Co jeszcze warto zwiedzić w Czarnogórze…
Niestety nie wszystkie ciekawe miejsca udało mi się odwiedzić. Ale korzystając z opinii znajomych napiszę pokrótce jeszcze o kilku miejscach w tym kraju, które warto zwiedzić.
Stare miasto bar – to malowniczo położone miasto w którym zachowały się ruiny miasta powstałego w X wieku. Ponoć robi wrażenie.
Jezioro Szkoderskie – największe na Bałkanach jezioro. Obejmuje 40 000 ha, graniczy z Albanią. Jezioro objęte jest ochroną, i dzięki temu zachowały się tu ciekawe gatunki ptaków.
Gospa od Škrpjela – Mała wysepka na zalewie Kotorskim.
Plava Špilja- czyli Błękitna Grota.
Park Narodowy Lovćen- zlokalizowany wysoko w górach park dysponuje trzema szlakami turystycznymi o łącznej długości ponad 30 km. Oprócz niezwykłych krajobrazów ma on dla Czarnogórców też znaczenie symboliczne. Właśnie tutaj partyzanci stacjonowali walcząc z Turkami. ( Czarnogóra to jedyny kraj Bałkanów, którego nigdy nie udało się podbić Turkom.)
Czarnogóra to bardzo ciekawy kraj, gdzie bogate wybrzeże bardzo różni się od miast w głębi kraju. To miejsce gdzie, ciągle można poczuć dzikość natury, ciągle jeszcze w przystępnej cenie spędzić urlop i poczuć cywilizację nieco różniącą się od europejskiej. Czarnogóra wśród turystów staje się coraz bardziej popularna- myślę, że warto tam jechać chociażby ze względu na to, że za kilka lat to miejsce będzie wyglądało zupełnie inaczej… nie tak naturalnie.
Tagi: Czarnogóra