Przyszedł moment na długo wyczekiwany urlop. Odwiedziłem Czarnogórę. Kraj ciekawy, posiadający coś co może zachwycić… ale nie wszystkich.
Dlaczego wybrałem Czarnogórę.
O Bałkanach nie wiedziałem zbyt wiele. Właśnie dlatego postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i zaplanowałem wypoczynek w Czarnogórze z nadzieją, że w końcu uda mi się zrozumieć czym był kocioł bałkański… No i te góry „wychodzące z morza”… jakoś wyjątkowo mnie kusiły. Zachęcony dobrymi opiniami wyruszyłem.
Budva
Swoją wakacyjną przygodę rozpocząłem w Budvie. Można powiedzieć, że to miejsce jest odpowiednikiem naszego Sopotu. Turyści z połowy kontynentu ściągają tam, żeby opalać tyłki na dużych plażach i podziwiać bardzo ładne widoki błękitnej wody na tle wysokich gór. Budva jest dość mocno oblegana i mówiąc wprost, żyje turystami. Na każdym kroku droższe, lub tańsze ( nawet 20 zł dziennie) noclegi, bary, restauracje, dyskoteki, budki gdzie sprzedają chyba wszystko 😉 Jest gorąco ( powyżej 30C) i wilgotno. Spacerując co chwilę słychać, Rosjan, Niemców, Włochów, Polaków. Miejscowi słabo albo w ogóle, nie mówią po angielsku ale dziwnym trafem jeśli mówisz do nich po Polsku to wiedzą o co Ci chodzi. Budva pozytywnie zaskakuje tłumami, kamienistymi plażami, pięknymi widokami, niskimi cenami, pięknymi dziewczynami ( jeśli ktoś lubi brunetki z ciemną cerą), palmami, tym że jest głośno, mają też całkiem ciekawe stare miasto otoczone kamienistym murem. Budva też różni się od tego do czego przywykliśmy np. w Hiszpanii. Nie jest za czysto, czasem śmierdzi moczem, trąci trochę komuną… ale nie traktowałem tego jako minus a jako poznanie innej mniej cywilizowanej kultury… W zasięgu wzroku są dwie wyspy. Na jedną (Świętego Mikołaja) z nich regularnie kursują stateczki z turystami. Drugą (Świętego Stefana) wykupili Rosjanie i ktoś ponoć urządził sobie tam prywatną rezydencję. (Kiedyś wypoczywał tam Michael Jackson)
Jedziemy w głąb Czarnogóry.
Budva zwiedzona, leżenie na plaży szybko mi się znudziło więc wybrałem się na wycieczkę objazdową po Czarnogórze, którą pilotował Serb. Trafiłem super, bo człowiek ten sypał jak z rękawa anegdotkami i ciekawostkami, poza tym opowiadał w nieco inny sposób o historii regionu niż słyszało się to kiedyś w mediach. Przez okna autokaru, jechaliśmy krętymi wąskimi, górskimi szosami co chwile biorąc większy oddech gdy obok jezdni widać tylko przepaść. Uświadomiłem sobie, że kraj ten to góry, góry i jeszcze raz góry. Już 50 km od Budvy domy, sklepy, samochody wyglądały zupełnie inaczej- biedniej. Przejeżdżając przez Cetynię( byłą stolicę) miałem wrażenie, że jestem w jakiejś większej wsi. Później będąc w Podgorlicy (obecna stolica) w mieście widzieliśmy ogrodzone łąki ze snopkami siana i pasącymi się kozami. Stolica Czarnogóry niczym nie przypomina żadnej z Europejskich stolic, bardzo różniła się też od miasteczek na wybrzeżu.
Kolejnym miejscem jakie odwiedzamy jest Czarny Staw (Crno jezero) w Parku Narodowym Durmitor. Miejsce przypomina mi nasze Polskie Morskie Oko. Następnym miejscem jakie odwiedzamy jest Kanion Rzeki Tary, najgłębszy w Europie ( 1300m) i jeden z najgłębszych na świecie. Muszę przyznać, że stojąc na moście nad kanionem nogi lekko dygoczą szczególnie, że most nie wygląda na najnowszą konstrukcję. 😉 Odważni mogą wybrać się na spływ pontonem po Tarze( ponoć dość ekstremalne) lub zjechać „tyrolką” wzdłuż mostu. Czarnogóra to też kraj, gdzie można też zwiedzić monastry ( Czarnogórcy w swojej prawosławnej wierze mają zwyczaj budowania klasztorów w górskich skałach(np. Monaster Ostrog).
Zapraszam do części drugiej wycieczki po kraju zwanym przez turystów ” Dzika piękność” (zajrzyj za kilka dni )
Tagi: Czarnogóra