Jedziemy do Pragi. Kursuje tam bezpośrednio Polski Bus. Ale po co ułatwiać sobie życie. Przygody wymagają poświęceń. 😉
Pojechaliśmy do Jeleniej Góry samochodem. Tam odwiedziliśmy moją Ciocię. Rankiem poszliśmy na dworzec gdzie czyhała na nas złowrogo nastawiona, gotowa zepsuć nastrój każdemu kto będzie coś od niej chciał, Pani w kasie PKP. Ale nie z nami takie numery, w końcu żyjemy w Polsce, przywykliśmy, że niektórzy ludzie minęli się z powołaniem wybierając pracę z ludźmi. 😉 Wydarliśmy hydrze bilety z jej obudowanej szczelnie szkłem pieczary, by za moment ruszyć pociągiem w kierunku Szklarskiej Poręby. Musze przyznać, że zarówno krajobraz za oknem jak i bardzo miły konduktor przypominający do złudzenia Borata, wzbudził moje zaciekawienie. W tym przypadku pracownik PKP okazał się pomocny i uprzejmy. Następnie ze Szklarskiej czeskim szynobusem dotarliśmy do Harrachova. Tutaj myślę, że warto wspomnieć o tym iż połączenie to zostało wznowione po wielu latach i cieszy się dużą popularnością wśród turystów ze względu na świetne widoki na trasie przejazdu… Wierzcie albo nie… Czeski konduktor, nie tylko moim zdaniem, był dobrany idealnie. Ewidentnie swoim wyglądem przypominał knedlika. Był uosobieniem mojego wyobrażenia o typowym Czechu.
Pod Harrachovem okazało się, że do „Autobusowej Stanicy” mamy spory kawałek. Cóż… spacer w górach to sama przyjemność. Wyszło nam to na dobre, bo przypadkiem trafiliśmy na zabytkowy browar, gdzie można było zobaczyć miedziane kadzie i napić się pysznego ciemnego piwa. Nie omieszkałem spróbować. Czechy słyną z tego, że złotego napoju pije się u nich najwięcej na świecie, mają około 600 odmian tego trunku. Żeby tego było mało,tuż obok był taras widokowy, z którego mogliśmy podglądać pracowników dmuchających szkło. Jakaś mini huta szkła.
Harrachov to ciekawe miasteczko, w sezonie zjeżdżają się tu tłumy turystów, na pobliskich wzgórzach rozgrywane są konkursy w lotach narciarskich. Skocznia na żywo wydaje się dużo większa niż w TV. Docieramy na dworzec gdzie próbujemy „bramboraka”, to takie Czeskie danie… Właściwie bardzo podobne do naszych placków ziemniaczanych tylko inaczej przyprawione . Nawet smaczne. 
Kupujemy bilet i tym razem autobusem jedziemy w stronę Pragi. Bramboraki mają jeden minus, powodują duże wzdęcia. 😉
Później tylko kilka stacji Praskim metrem i znaleźliśmy się w centrum tego pięknego miasta…o czym będzie następny wpis.
